Hej, specjalnie założyłem konto na forum by odpowiedzieć na to pytanie. Odpowiem na przykładzie Got! Sobie graliśmy i co chwile odkrywaliśmy nowego kreta z TI w plemieniu, nawet w radzie, ale no grało się dalej, Bardzo długo się broniliśmy, wszystko było spoko, do momentu aż przyszedł moment wypowiedzenia wojny i zmasowanej akcji na nas. Pierwsza taka próba skończyła się boleśnie, ale nie jakoś tragicznie, wyciągaliśmy wnioski i broniliśmy się dalej, kilka dni później nastąpiła kolejna akcja, ludzie musieli bronić się sami, bo defa coraz mniej, osobiście samymi klinami i ochlapami woja udało mi sie wyratować 3 na 4 wioski atakowane, cieszyłem się, czerpałem z tego jakaś frajde, tak samo pewno koledzy z plemienia. Aż tu nagle pod wieczór w dniu akcji okazuje sie że ludzie w centrum plemienia Got! Przeszli do TI. Oczywiście wcześniej wyciągając wiele ważnych informacji i będąc cały czas w kontakcie z wrogiem. I taką zagrywka podobijali nam wioski i doprowadzili do rozlamu w plemieniu. Ti nie ma w ogóle honoru i w ten sposób załatwia plemiona na obrzeżach i pewnie nie tylko oni, nawet po rozłamie gdzie północy Got! Praktycznie już nie było, zostały tylko południowe wioski, to i tak nadal siedział jakiś kret u nas... Stąd plemiona tak szybko padają jak muchy, komu się chce dalej starać po takim czymś? Tyle.