obalilem potężne browary, co jest zadaniem dużo trudniejszym od trzymania frontu na kogokolwiek z was
i powiem szczerze
szczam na was wszystkich, włącznie z administracją tego forum, różnorakimi "wodzami" i nie-wodzami; po prostu oddalam na was swój mocz. stefany podniecają się wygrywaniem na jakieś gówno, trzymając u boku ćwiartkę pierwotnego składu, a reszta świata psychotycznymi mocami połancza porozrzucane bobki i kupy, aby wspólnie zrodzić jedno wielkie kupsko i być może stawić czoła faworytowi tego świata. z pewną dozą personalnego zadowolenia rzec mogę, że żadnemu z was nie dałbym zrobić sobie loda, bo jesteście psami które aż po sam kraniec świata 190 będą szczekać do siebie, gęgać i skomleć, tarzając się w błocie. ta śmieszna gierka pochłonęła was dawno temu, koniec końców opracowywanie najsprytniejszej kosy pod względem endorfin PO PROSTU musi przewyższyć opracowywanie najskuteczniejszej pętelki. gdyby oddawanie moczu na ex-plemię nie sprawiało mi jakiejkolwiek przyjemności, zapewne oddawałbym swój mocz po prostu na pierwotnego założyciela tej gry. Ale tak czy owak, moje szczochy krążą w stefańskich żyłach, a ja mam powód by strząsnąć solidną kupę na wybrakowaną głowę animowanej dziewczynki. Win-Win situation.