Grać się odechciewa, gdy w plemieniu znaczna część kont jest de facto martwa. Dotychczas przynajmniej w Wydarzeniach, indywidualny wynik gracza, był wypadkową jego zaangażowania w zabawę.
Teraz obawiam się trafienia w evencie do grupy, w której znów - tak jak w grze - martwe konta uniemożliwią uzyskanie satysfakcjonującego wyniku.
Kolejnym potencjalnym minusem, okazać się może fakt skojarzenia w jednym zespole zaprzysięgłych wrogów z gry. Pojawi się wówczas dylemat czy warto angażować się w coś, co naszemu przeciwnikowi przyniesie korzyści? I zamiast spodziewanej uciechy pojawi się zgryzota albo jakaś zawiść.
Najlepsze potrawy i to w najlepszej restauracji nie dadzą nic, jeśli ktoś nas zmusi do siedzenia przy jednym stoliku z nielubianym indywiduum. Czy tutaj nie będzie mogło zdarzyć się podobnie?
Nawiasem mówiąc, to uwielbiam te wszystkie zabawy. Przydają one sporo samej grze, a ja na stare lata znów czuję się jak dzieciak przed Gwiazdką, z wypiekami na twarzy oczekujący prezentów.
Oby i ta "Gwiazdka" była tym, co dobrze będzie mi się wspominało