1 marca, Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych — ukoronowanie kultu wyhodowanego na fali dzikiego antykomunizmu, który gotów jest zapomnieć wszystkie poczynione ofiary w imię świętej krucjaty przeciwko lewactwu.
Efektem tej polityki jest stworzenie obrazu tych ludzi jako wzorów cnót i nieskazitelnych bojowników o wolność. Taką wersję historii możemy znaleźć w szkolnych podręcznikach i oczekuje się, że będziemy bezkrytycznie przyjmować tę wersję wydarzeń.
W czerwcu 1945 r. w ukraińskiej wsi Wierzchowiny zostało wymordowanych około 200 osób cywilnych. Dokonały tego dowodzone przez Mieczysława Pazderskiego ps. „Szary” Narodowe Siły Zbrojne. Wśród ofiar znalazły się głównie osoby starsze. Ci sami żołnierze kilka miesięcy wcześniej, w kwietniu '45 r. dokonali mordu na kilku polskich żołnierzach pochodzenia żydowskiego, stacjonujących w majątku w Kaniach.
Od 29 stycznia do 2 lutego w okolicach Hajnówki został przeprowadzony rajd oddziałów dowodzonych przez Romualda Rajsa ps. „Bury”. Efektem tej zbrodni było zamordowanie około 79 osób cywilnych, wśród których znalazły się kobiety i dzieci. Żołnierze dowodzeni przez „Burego” dokonali tej masakry w imię rozprawienia się z komunistami i agentami NKWD.
Z siejących terror wśród obywateli polskich żydowskiego pochodzenia wyklętych wyróżnia się Józef Kuraś ps. Ogień - wśród ofiar jego oddziału znalazła się rekordowa liczba ponad trzydziestu zamordowanych Żydów.
Nie ma z naszej strony zgody na przemilczanie historii ofiar i gloryfikacji zbrodniarzy wojennych i bandytów. W tej walce o prawdę mogliśmy niedawno ujrzeć pewien promyk nadziei. 16 lutego 2024 r. ministra pracy, rodziny i polityki społecznej, Agnieszka Dziemianowicz-Bąk ogłosiła zaprzestanie organizowania uroczystości upamiętniających zbrodniarza Józefa Kurasia przez podległy jej urząd ds. kombatantów i represjonowanych. Oby to był początek przywracania prawdy historycznej.