Jak jesteś dorosłym człowiekiem, który ma mało czasu na grę to się nie bierzesz za plemiona. Dlatego za normalną grę wziąłem się dopiero, gdy wiedziałem, że ten czas mam. Na początku trochę się farmiło, ale nigdy nie siedziałem dzień i noc, by ściągnąć więcej surki. Puszczało się ataki z AF jak była chwila czasu i tyle.
Tutaj zaś widzę sporo osób, które już na starcie się do niczego nie nadają. Nie chcę się wysłać trochę woja na farmy? To jaką mam gwarancję, że w późniejszym etapie gry wyślesz te 100-1000 ataków na akcję lub zajmiesz się atakowanym kontem? Toż to przyszłe warzywa, z których nie będzie pożytku. Po 2 latach świata wciąż mamy sytuacje, gdzie ktoś dostanie więcej ataków i nagle ma odciętego neta/leży w szpitalu/inna wymówka, a obronę organizuje ten sam skład osobowy, co od początków świata. W głowie się nie mieści, ilu jest bolków, którzy za "grę" uznają wejście 2 razy w tygodniu na 10 minut, by podbić poziom kilku budynków i dorzucić wojo do kolejki budowy.
Poza tym świat z farmieniem właśnie nadaje się do wyplenienia wszystkich no-life'ów, bo oni zawsze zaczynają farmiec jak głupi przez miesiąc lub dłużej, a potem się wypalają i idą do kasacji.