DeletedUser187762
Guest
Witam, ostatnio powróciłem do pisania książki. Niestety jest to surowa wersja z wieloma błędami interpunkcji itp.
A oto tekst, jeżeli ktoś ma ochotę abm umieścił jakieś miejsce w historii książki, czy postać, bądź cokolwiek innego niech śmiało piszę.
Miłego czytania
Eragone
Niewielka grupa odkrywców z Stering, podróżująca nowoczesnym pierwszej klasy statkiem badawczym - Ifryd, podróżuje przez galaktykę Promix, z nadzieją odnalezienia artefaktów starej potężnej cywilizacji... Istniejącej miliony lat przed pierwszymi Qulanami...
Mostek ifryda... wpatrzony w barwy tunelu podprzestrzennego Nedill, rozmyśla nad przydzielonym mu zadaniem zdając sobie sprawę że nie może ufać nawet własnej załodzę... chociaż obok niego siedzi Karin, która zajmuje stanowisko Radarowe niezwykle wyposażone; Radary dalekiego zasięgu, będące w stanie wychwycić sygnał lecącej fregaty z odległości 10 tysięcy Lat karińskich, podprzestrzenne nadajniki z możliwością wysłania sygnału na odległość setek tysięcy lat Karińskich, czy skaner który znajduje i automatycznie przesyła w przestrzeń niebezpieczne elementy statków będących w zasięgu skaneru... gdyby tylko działał na Uderzeniowce piratów...życie byłoby o wiele łatwiejsze.
Gdy światło zaczęło padać na tytanowe poszycie wzmocnione włóknami z pająków Normadzkich, Nedill zdał sobię sprawę że statek prezentuje się diabelsko dobrzę. Hologramy ze szkła spojonego jadem z owych pająków, na których wyświetlone sa stany ogólne statku, sprawia wrażenie niezwykłej czystości i ładu, mało kogo stać na taki statek - pomyślał w ciszy Kapitan nadill, szkoda że dostał go w takich okolicznościach...
Przemyślenia kapitana przerwał nieoczekiwany dopływ gazów termochłodzących.
Och racja... pora obiadu, później będzie trzeba uzupełnić dziennik pokładowy... powiedział głośno.
Muszę wreszcie wysłać Billa, by naprawił te cholerne wycieki gazu - dodał zirytowany.
Następnego dnia...
Kapitana obudziło sztuczne słońce generowane przez komputer pokładowy na życzenie jego samego.
Cholerne gazy termochłodzące jestem cały mokry, pora na prysznic! - powiedział lekko śpiący.
Jako Kapitan, Nedill miał najlepszą kwatere na statku, kajuta wyglądała cudownie, drewniane biurko z kory drzewa Xirtańskiego wyposażone w czytnik holograficzny do zapisywania codziennych raportów, stojące obok łoże królewskie z Baduinu - najlepszego miasta handlowego okręgu centralnego. Idealnie wypełniało część sypialną, kryształowy żyrandol z ognia wiecznego oświetlał każde miejsce podczas nocy... łazienka była mała, ale idealnie wystrojona płytki z łusek pełzaczy Księżyca Deal, nadawały temu miejscu specyficzną lustrzaną osłonę.
Cholera, nigdy nie zrozumiem jak działają te ognie wieczne... ta zagadka nie jest na moją głowę, przy pierwszej okazji zapytam Billa, on powinien wiedzieć. - rzekł, wchodząc pod prysznic.
Po wyjściu spod prysznica, Nedill spojrzał w lustro...
Cholera znów moja skóra zaczyna robić się lekko biała, muszę w końcu przejść tą operacje ponownego nałożenia barwy niebieskiej - mrukną do siebie.
Nedill cierpiał na chorobę genetyczną starych rodów Qulanów, powiada się że są potomkami najstarszej cywilizacji - Karinów. To oni pierwsi odkryli technologię wyizolowania genów dzikich, jeszcze prymitywnych Qu mieszając z nimi swoje geny, w ich zaawansowanych komorach, tak powstali Qulanie. Mało wiemy o Karinach, jedynie to że mieli białą skórę i niezwykle potężną wiedzę.
Psia krew! muszę w końcu zmienić czułkę, niewyraźnie wygląda - powiedział wpatrując się w lustro.
Kiedyś byłem młodym, silnym Qualanem, ach pamiętam tą młodą niebieską i piękna skórę, bez żadnej skazy i ani jednej blizny. Po drugim powstaniu pirackiego podziemia, moja czułka przypomina sflaczałą oponę spiralną, usta popękane od nadmiaru piasków pustynnego miasta Lednah gdzie wykopywaliśmy ruiny Lublina - miasta Karinów. Boczna skorupa na niegdyś policzkach, sprawia jeszcze jako-takie wrażenie młodości... tęsknie za tymi czasami - dodał z nostalgią do siebie.
A oto tekst, jeżeli ktoś ma ochotę abm umieścił jakieś miejsce w historii książki, czy postać, bądź cokolwiek innego niech śmiało piszę.
Miłego czytania
Eragone
Wstęp
Niewielka grupa odkrywców z Stering, podróżująca nowoczesnym pierwszej klasy statkiem badawczym - Ifryd, podróżuje przez galaktykę Promix, z nadzieją odnalezienia artefaktów starej potężnej cywilizacji... Istniejącej miliony lat przed pierwszymi Qulanami...
Mostek ifryda... wpatrzony w barwy tunelu podprzestrzennego Nedill, rozmyśla nad przydzielonym mu zadaniem zdając sobie sprawę że nie może ufać nawet własnej załodzę... chociaż obok niego siedzi Karin, która zajmuje stanowisko Radarowe niezwykle wyposażone; Radary dalekiego zasięgu, będące w stanie wychwycić sygnał lecącej fregaty z odległości 10 tysięcy Lat karińskich, podprzestrzenne nadajniki z możliwością wysłania sygnału na odległość setek tysięcy lat Karińskich, czy skaner który znajduje i automatycznie przesyła w przestrzeń niebezpieczne elementy statków będących w zasięgu skaneru... gdyby tylko działał na Uderzeniowce piratów...życie byłoby o wiele łatwiejsze.
Gdy światło zaczęło padać na tytanowe poszycie wzmocnione włóknami z pająków Normadzkich, Nedill zdał sobię sprawę że statek prezentuje się diabelsko dobrzę. Hologramy ze szkła spojonego jadem z owych pająków, na których wyświetlone sa stany ogólne statku, sprawia wrażenie niezwykłej czystości i ładu, mało kogo stać na taki statek - pomyślał w ciszy Kapitan nadill, szkoda że dostał go w takich okolicznościach...
Przemyślenia kapitana przerwał nieoczekiwany dopływ gazów termochłodzących.
Och racja... pora obiadu, później będzie trzeba uzupełnić dziennik pokładowy... powiedział głośno.
Muszę wreszcie wysłać Billa, by naprawił te cholerne wycieki gazu - dodał zirytowany.
Następnego dnia...
Kapitana obudziło sztuczne słońce generowane przez komputer pokładowy na życzenie jego samego.
Cholerne gazy termochłodzące jestem cały mokry, pora na prysznic! - powiedział lekko śpiący.
Jako Kapitan, Nedill miał najlepszą kwatere na statku, kajuta wyglądała cudownie, drewniane biurko z kory drzewa Xirtańskiego wyposażone w czytnik holograficzny do zapisywania codziennych raportów, stojące obok łoże królewskie z Baduinu - najlepszego miasta handlowego okręgu centralnego. Idealnie wypełniało część sypialną, kryształowy żyrandol z ognia wiecznego oświetlał każde miejsce podczas nocy... łazienka była mała, ale idealnie wystrojona płytki z łusek pełzaczy Księżyca Deal, nadawały temu miejscu specyficzną lustrzaną osłonę.
Cholera, nigdy nie zrozumiem jak działają te ognie wieczne... ta zagadka nie jest na moją głowę, przy pierwszej okazji zapytam Billa, on powinien wiedzieć. - rzekł, wchodząc pod prysznic.
Po wyjściu spod prysznica, Nedill spojrzał w lustro...
Cholera znów moja skóra zaczyna robić się lekko biała, muszę w końcu przejść tą operacje ponownego nałożenia barwy niebieskiej - mrukną do siebie.
Nedill cierpiał na chorobę genetyczną starych rodów Qulanów, powiada się że są potomkami najstarszej cywilizacji - Karinów. To oni pierwsi odkryli technologię wyizolowania genów dzikich, jeszcze prymitywnych Qu mieszając z nimi swoje geny, w ich zaawansowanych komorach, tak powstali Qulanie. Mało wiemy o Karinach, jedynie to że mieli białą skórę i niezwykle potężną wiedzę.
Psia krew! muszę w końcu zmienić czułkę, niewyraźnie wygląda - powiedział wpatrując się w lustro.
Kiedyś byłem młodym, silnym Qualanem, ach pamiętam tą młodą niebieską i piękna skórę, bez żadnej skazy i ani jednej blizny. Po drugim powstaniu pirackiego podziemia, moja czułka przypomina sflaczałą oponę spiralną, usta popękane od nadmiaru piasków pustynnego miasta Lednah gdzie wykopywaliśmy ruiny Lublina - miasta Karinów. Boczna skorupa na niegdyś policzkach, sprawia jeszcze jako-takie wrażenie młodości... tęsknie za tymi czasami - dodał z nostalgią do siebie.