Jakiś miesiąc temu obiecałem, że się bardziej rozpiszę i oto moja dłuższa wypowiedź. Sporo już zostało wypowiedziane i mam nadzieję, że tylko doszlifuję taką naszą wspólną propozycję odnośnie światów bez zapraszania, ekip, ustawiania ćwiartek etc. FO ma to do siebie, że w sporej części przypadków (szczególnie w tematach o danym świecie) występuje dyskusja na bardzo niskim poziomie, więc mam nadzieję, że tutaj będzie rzeczowo, kulturalnie i merytorycznie.
Teza: Ekipy umówione przed startem świata niszczą grę i pozbawiają ją sensu (na przykładzie świata 147)
W połowie listopada ubiegłego roku wystartował nowy świat. Głównym plemieniem posiadającym całą rodzinę członów, co wylądowało na świecie było SPEED. Była to niezwykle liczna zbieranina złożona z prawdziwych weteranów gry oraz ich licznych kompanów broni, co przyszli tylko im "potowarzyszyć" na pewien czas, czyli de facto rozwinąć im wioski i pomóc zdominować ich obszar operacyjny. Grupa ta wylądowała w liczbie członów pięć i szybko zdominowała ich ćwiartkę, głównie dzięki tzw. "darmom", ich niewątpliwemu doświadczeniu w Plemionach oraz poświęconemu czasowi. Niemniej jednak ten pierwszy czynnik zadecydował o ich przewadze, bo tamci "dawni znajomi" zamiast zachować kontakt jak przystało na osoby "sprawiedliwe" względem przeciwników SPEED poprzez media społecznościowe takie jak Discord, czy choćby Messenger, czy nawet FO, postanowili przyczynić się do ustawienia całego świata przed jego samym rozpoczęciem. Wczesne SPEED (czołówka) miało nienaturalnie wysoki poziom blaszki za rynek dzięki swym darmom, a ich kompani powzięli sobie za cel rozwinięcie im wiosek i pomoc w wygranej tejże formacji. Będąc rozlokowanym na dwóch ćwiartkach szybko zdominowali oni obie i ich ekspansja zapewniła im od razu czołówkę. Cała ta ekipa była już zmówiona przed startem świata, o wygranej którego zadecydować miała siła ich przeciwników. Naprzeciwko kogo stało SPEED? Nikogo, otóż to. Wszystkie pozostałe drużyny były sklecone z osób, które losowo dołączyły do gry na tym świecie i jest to w pełni normalne i akceptowalne. Aberracją jest to, że zanim takie plemię jak Sparta podniosło się z kolan jako masówka i przystąpiło do konsolidacji swych terytoriów, SPEED stało naprzeciwko jej ze sporą przewagą wiosek i odtąd rozpoczął się wyścig o dominację nad światem, w którym jedyną stroną było tak naprawdę tylko SPEED. Żadna inna grupa plemion tak jak LP, VeA, czy nowe HTF nie mogła równać się z co prawda mniejszą liczebnie stroną, ale złożoną z prawdziwie zahartowanych znawców rozgrywki i mechaniki Plemion. Nie ważne są liczby, ale jakość. Wąska grupa osób może pokonać masówkę, bo nie liczy się stosunek punktów, graczy, czy wiosek, ale organizacja, doświadczenie i
liczba wiosek, które pracują dla plemienia. Stosunek punktów SPEED do ich wrogów może wynosić 1:2, ale w SPEED wioski pracują dla plemienia w znacznie większym stopniu niż u pozostałych plemion. W takim HTF, w którym byłem, spora część graczy to były warzywa i organizacja kompletnie leżała po drugiej stronie barykady.
Efekt jest taki, że mapa wygląda aktualnie tak:
Wszystkie pozostałe stronnictwa są w defensywie i inicjatywa należy tylko do tych zaznaczonych na czerwono. Miarą jakości świata jest też liczba zapisanych stron w dyskusji na temat danego świata (ludzie czasem lubią tam prężyć swe muskuły) i wynosi ona aktualnie ponad... 100 stron (114 na ten moment). Oto profil osoby, która gra już tylko i wyłącznie dla blaszek (za ten świat będzie siódma za wygranie go) i pewnie wgniatanie mniej doświadczonych i zorganizowanych graczy przy swej sporej przewadze ma już w nawyku:
https://pl147.plemiona.pl/guest.php?screen=info_player&id=7439424#495;419.
Obrona tezy:
Zespoły graczy sklecone z losowych osób po rozpoczęciu świata nigdy nie będą mogły konkurować z zaprawionymi w bojach drużynami, które się spotkały przed samym startem gry. Te ostatnie mają za sobą doświadczenie, dobrą organizację, znajomość realiów gry, potoczne "darmy" i nienaturalnie wysokie wsparcie od swych współplemieńców z poprzednich światów. Za tym wszystkim idzie to, że wąskie i niedostępne gremia osób będą notorycznie wygrywać kolejne światy dla blaszek, podczas gdy zwykły "szarak" nie będzie mieć nawet szans by nauczyć się gry przy tak małych kontynentach i ćwiartkach. Czy nie jest patologią to, że świat jest przesądzony przed jego samym startem - patrz powyżej? Jaki jest sens tejże? Jest ona zniszczona, bo umówione ekipy zawyżają poziom gry, bo nikt nie może im dorównać i - jeśli patrząc na to z innej perspektywy - zorganizowane drużyny zaniżają jej poziom, bo sprowadza się ona w kółko do tego samego - do bicia słabszych plemion, co się skleiły z osób w okolicy.
Świat 150 miał być inny, ale w ostateczności wyszło to, że zmówione ekipy wystartowały w centrum, a świat był tak mały, że obrzeża nie miały szans, by odeprzeć napór zorganizowanych graczy. Tego w sumie nie jestem pewny, bo obserwowałem tamten świat tylko do jakiegoś czasu. Jak ktoś wie więcej, to się może wypowiedzieć.